Bezpłatna konsultacja

W e-commerce niemal każdy „coś mierzy”. Problem w tym, że większość sklepów wyciąga błędne wnioski z poprawnych liczb.ROAS wygląda dobrze, ale konto bankowe nie rośnie. CAC jest niski, ale firma nie ma płynności.ROI „na papierze” się zgadza, a biznes realnie stoi w miejscu.

Ten artykuł porządkuje trzy kluczowe metryki reklamowe i pokazuje:

  • kiedy ich używać,

  • kiedy są mylące,

  • jak je interpretować w kontekście różnych kanałów (np. Allegro Ads vs Google Ads).

ROAS, ROI, CAC. Jak naprawdę mierzyć opłacalność reklam w Ecommerce?

👉

Naturalny punkt odniesienia do porównywania kanałów

W tym miejscu porównanie nie opiera się na „lepszy/gorszy kanał”, lecz na interpretacji danych w odniesieniu do celu biznesowego.

dane → kontekst cel → decyzja Allegro Ads vs Google Ads →

Jak poprawnie używać ROAS w e-commerce

ROAS jest wartościową metryką tylko wtedy, gdy:

  • służy do optymalizacji kampanii, a nie oceny całego biznesu,

  • jest analizowany w kontekście marży,

  • jest rozdzielony na:

    • nowych klientów,

    • klientów powracających,

  • nie jest jedynym kryterium decyzji o skalowaniu.

 

ROAS to wskaźnik operacyjny, nie strategiczny.

Podsumowanie sekcji

  • ROAS pokazuje skuteczność reklam w generowaniu sprzedaży, nie zysku

  • wysoki ROAS może oznaczać stratę

  • niski ROAS może być inwestycją

  • porównywanie ROAS między kanałami „1:1” jest błędem

  • ROAS ma sens wyłącznie w połączeniu z CAC, LTV i ROI

ROAS – najczęściej nadużywana metryka w e-commerce

ROAS (Return on Ad Spend) to podstawowa metryka efektywności kampanii reklamowych w e-commerce, definiowana jako stosunek przychodu wygenerowanego z reklam do kosztów tych reklam.

Wzór:

ROAS = Przychód z reklam / Koszt reklam

Przykład:

  • 10 000 zł przychodu z kampanii

  • 2 000 zł wydatków reklamowych→ ROAS = 5,0

 

Na pierwszy rzut oka wynik wygląda bardzo dobrze. Problem w tym, że ROAS w żaden sposób nie odpowiada na pytanie, czy sklep faktycznie zarabia.

Dlaczego ROAS jest metryką zdradliwą

ROAS mierzy obrót, a nie rentowność. To fundamentalna różnica, którą wiele sklepów internetowych ignoruje na etapie skalowania reklam.

ROAS nie uwzględnia m.in.:

  • marży produktu (brutto i netto),

  • kosztów logistycznych (pakowanie, wysyłka, fulfillment),

  • kosztów operacyjnych (systemy, pracownicy, obsługa zamówień),

  • prowizji marketplace’ów (np. Allegro),

  • podatków (VAT, PIT/CIT),

  • kosztu obsługi klienta i zwrotów.

 

W efekcie wysoki ROAS może maskować realną stratę, a niski ROAS może być elementem strategii budowania bazy klientów lub przejmowania udziału w rynku.

ROAS nie mówi, czy zarabiasz.ROAS mówi wyłącznie, czy reklama generuje sprzedaż.

Przykład: wysoki ROAS, niska (lub ujemna) rentowność

Załóżmy:

  • ROAS = 6,0

  • marża brutto produktu = 20%

  • prowizja marketplace = 10%

  • logistyka + obsługa = 8%

  • podatki i koszty stałe = 5%

 

W praktyce realny zysk może być zerowy lub ujemny, mimo „świetnego” ROAS w panelu reklamowym.

To jeden z głównych powodów, dla których sklepy:

  • zwiększają budżety reklamowe,

  • notują wzrost sprzedaży,

  • a mimo to nie widzą pieniędzy na koncie.

 

Kiedy niski ROAS ma sens biznesowy

Niski ROAS nie zawsze oznacza problem.

Może być świadomą decyzją strategiczną, np. gdy:

  • pozyskujesz nowych klientów, których LTV jest wysokie,

  • sprzedajesz produkt wejściowy (loss leader),

  • budujesz rozpoznawalność marki,

  • wchodzisz na nowy rynek lub nowy kanał sprzedaży.

 

W takich sytuacjach ROAS powinien być analizowany razem z CAC i LTV, a nie w oderwaniu od całego modelu biznesowego.

Typowy błąd: porównywanie ROAS „1:1” między kanałami

Jednym z najczęstszych i najbardziej kosztownych błędów w e-commerce jest porównywanie ROAS różnych kanałów reklamowych bez kontekstu:

  • Allegro Ads vs Google Ads

  • Facebook Ads vs SEO

  • Performance Max vs kampanie produktowe

Każdy kanał:

  • działa na innym etapie lejka sprzedażowego,

  • obsługuje inną intencję użytkownika,

  • generuje klientów o innej wartości długoterminowej.

 

Porównywanie ich wyłącznie na podstawie ROAS prowadzi do fałszywych wniosków i błędnych decyzji budżetowych.

ROI – metryka, którą właściciel powinien znać, ale rzadko liczy

ROI (Return on Investment) jest metryką „właścicielską”, bo odpowiada na pytanie, które w praktyce decyduje o wszystkim:

Czy reklama realnie dokłada się do zysku firmy, czy tylko pompuje obrót?

To kluczowa różnica względem ROAS. ROAS potrafi wyglądać świetnie, a biznes może stać w miejscu. ROI „odkłamuje” wynik, bo opiera się o zysk, a nie o przychód.

Wzór:

ROI = (Zysk – Koszt inwestycji) / Koszt inwestycji

Jeżeli inwestycją jest np. budżet reklamowy + koszty obsługi kampanii, to ROI pokazuje, ile zarabiasz (albo tracisz) na każdej złotówce „wrzuconej” w marketing.

ROI w praktyce: najważniejsze jest, jak definiujesz „zysk”

W teorii wzór ROI jest prosty. W praktyce 90% błędów wynika z tego, że „zysk” jest liczony zbyt optymistycznie.

W e-commerce zysk z kampanii to nie jest:

  • „przychód minus koszt reklamy”.

Zysk z kampanii to:

  • marża po wszystkich kosztach zmiennych, a często również po części kosztów stałych, które rosną razem ze skalą sprzedaży.

Jeśli tego nie uwzględnisz, ROI przestaje być narzędziem decyzyjnym, a staje się wskaźnikiem „żeby ładnie wyglądało”.

Co musi wejść do ROI w e-commerce

Żeby ROI miało sens operacyjny i strategiczny, uwzględnij w kalkulacji co najmniej:

  • Marżę brutto produktu

  • różnica między ceną sprzedaży a kosztem zakupu/wytworzenia.To fundament. Jeśli marża jest niska, ROI bywa niemożliwe do „uratowania” samą optymalizacją kampanii.

 

  • Prowizje i opłaty sprzedażowe (szczególnie marketplace)

  • prowizje Allegro / opłaty operacyjne,

  • płatności (operatorzy),

  • koszty listingów/utrzymań ofert, jeśli dotyczą sprzedaży z kampanii.To element, który potrafi całkowicie zmienić wynik porównania kanałów.

 

  • Koszt pakowania i wysyłki

  • materiały, etykiety, robocizna, fulfillment, kurier.W wielu branżach to „cichy zabójca” ROI, bo rośnie liniowo ze sprzedażą.

 

  • Zwroty i reklamacje

  • koszt logistyczny zwrotu,

  • ponowne przyjęcie na magazyn,

  • utrata wartości towaru (np. kosmetyki, odzież),

  • czas obsługi.Jeśli zwroty są powyżej pewnego poziomu, kampania może wyglądać dobrze w ROAS, a ROI będzie ujemne.

 

  • Obsługa klienta

  • czas zespołu, call center, wiadomości, spory, doprecyzowania zamówień.W kanałach o większej liczbie zapytań „przedsprzedażowych” ten koszt potrafi być realnie istotny.

 

  • Koszty stałe (proporcjonalnie)Tu warto myśleć w dwóch warstwach:

  • koszty stałe, które „i tak ponosisz” (np. biuro) – nie zawsze muszą wejść do ROI kampanii,

  • koszty stałe, które rosną ze skalą (narzędzia, systemy, dodatkowa osoba w pakowaniu) – te powinny być uwzględniane, bo wpływają na realną opłacalność skalowania.

 

Bez tych elementów ROI jest tylko „ładną liczbą w Excelu”, która nie chroni budżetu.

Przykład interpretacyjny: dlaczego ROI potrafi „zabić” świetny ROAS

Załóżmy kampanię:

  • przychód: 20 000 zł

  • koszt reklamy: 4 000 złROAS wygląda świetnie: 5,0.

Ale jeśli po drodze masz:

  • marżę brutto 20% → 4 000 zł marży

  • prowizje i płatności 10% → -2 000 zł

  • logistyka 6% → -1 200 zł

  • zwroty i obsługa 3% → -600 zł

 

Zostaje zysk z kampanii na poziomie ~200 zł (lub mniej, zależnie od kosztów).Wtedy ROI liczony uczciwie jest marginalny, mimo wysokiego ROAS.

To jest dokładnie ten moment, w którym „wynik w panelu” przestaje mieć znaczenie, a liczy się ekonomia jednostkowa.

Dlaczego ROI nie nadaje się do bieżącej optymalizacji kampanii

ROI jest metryką świetną do zarządzania firmą, ale słabą do sterowania kampanią „dzień po dniu”. Dlaczego?

  • Liczy się po fakcieROI wymaga danych o kosztach, zwrotach, realnej marży, często także o tym, czy klient wrócił. Tego nie masz natychmiast.

  • Jest wolne i „ciężkie”ROI sensownie analizuje się w oknach czasowych: 7/30/90 dni, a nie na poziomie „wczoraj vs dziś”.

  • Nie reaguje szybko na zmiany w kampaniiZmiana stawek, kreacji czy targetowania może poprawić ROAS w 24–72 h, ale ROI może „dojść” dopiero po tygodniach, kiedy spłyną zwroty i realne koszty operacyjne.

 

Dlatego w praktyce podział ról jest prosty:

  • ROAS → do bieżącej optymalizacji reklam (co działa w kampanii tu i teraz)

  • ROI → do decyzji biznesowych (czy skalować, ciąć, zmieniać model, wycofać produkt, zmienić ceny/marże)

Jak właścicielsko używać ROI (żeby faktycznie pomagało)

ROI jest najbardziej użyteczne, gdy:

  • liczysz je per kanał i per kategoria/marża, nie tylko „globalnie”,

  • rozdzielasz klientów nowych vs powracających (ROI z pozyskania często jest niższe, ale strategicznie kluczowe),

  • traktujesz ROI jako narzędzie do odpowiedzi na pytania:

    • czy ten kanał daje zysk, czy tylko obrót?

    • czy problem jest w reklamie, czy w marży/zwrotach/operacji?

    • co ogranicza skalowanie: koszt kliknięcia czy ekonomia jednostkowa?

CAC – najważniejsza metryka długoterminowa

CAC (Customer Acquisition Cost) to koszt pozyskania nowego klienta, a nie koszt pojedynczego zamówienia.To rozróżnienie jest absolutnie kluczowe, bo większość sklepów internetowych analizuje reklamy na poziomie transakcji, a biznes skaluje się na poziomie relacji z klientem.

Wzór:

CAC = Całkowity koszt marketingu / Liczba nowych klientów

Do „całkowitego kosztu marketingu” powinny wchodzić:

  • wydatki reklamowe (Ads),

  • koszty obsługi kampanii (agencja, freelancer, czas własny),

  • narzędzia marketingowe (analityka, feedy, automatyzacje),

  • koszty kreacji (jeśli istotne).

 

Dlaczego CAC jest kluczowy w e-commerce

CAC odpowiada na jedno, fundamentalne pytanie właścicielskie:

Ile kosztuje mnie realny klient, który zaczyna relację z marką – nie tylko składa pierwsze zamówienie?

To jedyna metryka, która:

  • łączy marketing z LTV (Lifetime Value) – bez CAC LTV jest tylko teorią,

  • pokazuje, czy biznes da się skalować, a nie tylko „kręcić sprzedaż”,

  • pozwala porównywać kanały o zupełnie różnych funkcjach, intencjach i rolach w lejku.

 

ROAS i ROI mogą wyglądać dobrze lokalnie, ale to relacja CAC ↔ LTV decyduje o przyszłości biznesu.

CAC vs koszt zamówienia – najczęstsze nieporozumienie

Wielu właścicieli patrzy na:

  • koszt konwersji,

  • koszt transakcji,

  • koszt kliknięcia.

Problem w tym, że:

  • jeden klient może złożyć 5 zamówień,

  • inny tylko jedno,

  • a jeszcze inny wrócić po roku.

 

CAC liczy się raz – w momencie pozyskania klienta.Wszystko, co klient kupi później, obniża realny koszt pozyskania w czasie.

Dlatego kampania, która:

  • na start wygląda „drogo”,

  • ale buduje bazę klientów,

 

może być znacznie bardziej wartościowa niż kampania z tanimi, jednorazowymi transakcjami.

CAC jako filtr skalowalności

Biznes e-commerce nie skaluje się od ROAS-u, tylko od powtarzalności klientów.

Jeżeli:

  • CAC rośnie szybciej niż LTV,

  • każdy nowy klient kosztuje coraz więcej,

  • a klienci nie wracają,

to skala zabija marżę.

Jeżeli natomiast:

  • CAC jest wysoki, ale stabilny,

  • LTV rośnie wraz z czasem,

  • udział klientów powracających się zwiększa,

to masz model, który można bezpiecznie pompować budżetem.

Przykład: dlaczego bez CAC + LTV nie da się porównać kanałów

Załóżmy dwa kanały:

Google Ads

  • wysoki CAC,

  • klient często wraca,

  • kupuje więcej produktów,

  • zapisuje się do newslettera.

Allegro Ads

  • niski CAC,

  • szybka decyzja zakupowa,

  • mała lojalność,

  • brak relacji poza platformą.

Który kanał jest lepszy?

Bez danych:

  • CAC,

  • LTV,

  • o powracalności klientów,

 

nie da się odpowiedzieć uczciwie.Porównywanie wyłącznie ROAS lub kosztu zamówienia prowadzi do fałszywych wniosków strategicznych.

Jak poprawnie liczyć CAC w praktyce

Aby CAC miało wartość decyzyjną:

  • Oddziel nowych klientów od powracającychCAC liczy się tylko na nowych. Mieszanie danych fałszuje wynik.

  • Licz CAC per kanałKażdy kanał ma inny charakter:

  • prospecting,

  • domykanie decyzji,

  • sprzedaż impulsowa.

  • Analizuj CAC w czasieNajlepszy sygnał zdrowia biznesu to:

  • stabilny lub malejący CAC,

  • przy rosnącym LTV.

  • Zestawiaj CAC z marżąJeżeli marża z pierwszego zakupu:

  • nie pokrywa CAC – to jeszcze nie problem,

  • ale musi być plan, jak LTV „odrobi” koszt pozyskania.

 

CAC jako pomost między marketingiem a strategią

CAC jest metryką, która:

  • zmusza marketing do myślenia o jakości klienta,

  • zmusza właściciela do myślenia o modelu biznesowym,

  • łączy operacje, ofertę, pricing i retencję.

Dlatego w dojrzałym e-commerce:

  • ROAS steruje kampaniami,

  • ROI weryfikuje opłacalność,

  • CAC + LTV decydują o tym, czy firma ma przyszłość.

Najczęstsze błędy w interpretacji danych reklamowych

Dane reklamowe same w sobie nie są ani „dobre”, ani „złe”. Błędy zaczynają się w momencie interpretacji, szczególnie gdy liczby są wyrywane z kontekstu modelu biznesowego, lejka sprzedażowego i zachowań klientów. Poniżej trzy najczęstsze błędy, które realnie kosztują e-commerce pieniądze.

1. Porównywanie kanałów „1:1”

Allegro Ads ≠ Google AdsFacebook Ads ≠ SEO

To jeden z najbardziej powszechnych i jednocześnie najbardziej szkodliwych błędów analitycznych.

Każdy kanał:

  • działa na innym etapie lejka sprzedażowego,

  • obsługuje inną intencję użytkownika,

  • generuje inną jakość i wartość klienta w czasie.

Dlaczego porównywanie ROAS „1:1” nie ma sensu

ROAS nie mówi:

  • skąd klient przyszedł mentalnie (porównuje, szuka okazji, wraca),

  • czy klient wróci po kolejne zakupy,

  • czy budujesz relację, czy jednorazową transakcję.

Przykładowo:

  • Allegro Ads często „łapie” klienta na końcu lejka – gotowego do zakupu, nastawionego na cenę i porównanie ofert,

  • Google Ads (Search / Shopping) często działa wcześniej – w fazie researchu, porównań, budowania zaufania do marki.

Porównywanie tych kanałów wyłącznie przez ROAS prowadzi do błędnych wniosków typu:

„Ten kanał jest gorszy, bo ma niższy ROAS”

Podczas gdy w rzeczywistości:

  • pełni inną funkcję w lejku,

  • generuje klientów o wyższym LTV,

  • domyka sprzedaż w innym momencie.

Właśnie dlatego case porównawczy Allegro Ads vs Google Ads powinien być czytany jako analiza danych w kontekście, a nie ranking „lepszy–gorszy”.

2. Ignorowanie powracalności klientów

Drugi krytyczny błąd to analiza kampanii wyłącznie przez pryzmat pierwszej transakcji.

Załóżmy, że:

  • Allegro Ads generuje ROAS 6,0

  • Google Ads generuje ROAS 3,5

Na poziomie panelu reklamowego wniosek wydaje się oczywisty. Problem pojawia się, gdy spojrzysz na zachowanie klientów w czasie.

Jeżeli:

  • klienci z Google wracają 3× częściej,

  • kupują więcej produktów,

  • szybciej przechodzą do powtórnych zakupów,

to kanał z niższym ROAS może mieć wyższy ROI i niższy CAC w skali 6–12 miesięcy.

ROAS pokazuje moment sprzedaży.Powracalność pokazuje jakość klienta.

Ignorując powracalność:

  • premiujesz kanały transakcyjne,

  • karzesz kanały budujące relację,

  • podejmujesz decyzje krótkoterminowe kosztem stabilności biznesu.

3. Brak rozdzielenia: klient nowy vs powracający

To jeden z najdroższych błędów w e-commerce, bo systematycznie fałszuje wszystkie kluczowe metryki.

Fakty, o których wielu wie, ale niewielu je stosuje:

  • ROAS na klientach powracających zawsze będzie wyższy,

  • CAC na nowych klientach zawsze będzie wyższy.

Jeżeli nie rozdzielasz tych segmentów w raportach:

  • zawyżasz skuteczność kampanii,

  • mylisz retencję z pozyskaniem,

  • zaczynasz skalować kanał, który w rzeczywistości tylko „odcina kupony” od bazy klientów.

W praktyce oznacza to, że:

  • kampania remarketingowa wygląda „genialnie”,

  • kampania prospectingowa wygląda „drogo”,

  • a decyzje budżetowe idą dokładnie w złą stronę.

Prawidłowa interpretacja wymaga:

  • osobnej analizy ROAS, CAC i ROI dla nowych klientów,

  • osobnej analizy dla powracających,

  • połączenia danych w czasie (30 / 90 / 180 dni).

Wniosek strategiczny

Największe błędy w analityce reklamowej nie wynikają z braku danych, tylko z:

  • mieszania ról kanałów,

  • ignorowania zachowań klientów w czasie,

  • patrzenia na metryki „tu i teraz”, zamiast w horyzoncie biznesowym.

Dlatego:

  • ROAS bez kontekstu wprowadza w błąd,

  • ROI bez segmentacji klientów jest niepełne,

  • CAC bez LTV nie mówi nic o przyszłości.

Jak mierzyć opłacalność reklam poprawnie – model praktyczny

W e-commerce nie wygrywa ten, kto ma najwyższy ROAS, tylko ten, kto najlepiej rozumie, co naprawdę generuje zysk i skalę. Pojedyncza metryka zawsze będzie kłamać – czasem w dobrą, czasem w złą stronę. Dlatego poprawny pomiar opłacalności musi opierać się na systemie metryk, a nie na jednej liczbie z panelu reklamowego.

Poniżej masz praktyczny model minimum analitycznego, który realnie chroni budżet i pozwala skalować sprzedaż bez „strzałów w kolano”.

1. ROAS – do bieżącej optymalizacji kampanii

ROAS jest metryką operacyjną. Odpowiada na pytanie:

Czy kampania w obecnej konfiguracji generuje sprzedaż?

ROAS powinien być używany:

  • do testowania kreacji, stawek, struktury kampanii,

  • do wykrywania szybkich problemów (spadek popytu, błędy w feedzie),

  • do krótkoterminowych decyzji „co działa / co nie”.

 

ROAS nie powinien:

  • decydować o skalowaniu całego kanału,

  • służyć do porównywania różnych źródeł ruchu „1:1”,

  • być jedynym argumentem za zwiększeniem budżetu.

 

Traktuj ROAS jak wskaźnik temperatury – mówi, że coś się dzieje, ale nie stawia diagnozy.

2. CAC – do porównania kanałów i decyzji o skalowaniu

CAC (Customer Acquisition Cost) to metryka strategiczno-operacyjna. Odpowiada na pytanie:

Ile kosztuje mnie pozyskanie realnego, nowego klienta?

CAC jest kluczowy, gdy:

  • porównujesz kanały o różnych rolach w lejku,

  • decydujesz, który kanał może „unieść” większy budżet,

  • chcesz ocenić, czy wzrost sprzedaży nie zabija rentowności.

 

W praktyce:

  • ROAS może się poprawiać, a CAC rosnąć,

  • sprzedaż może rosnąć, a liczba nowych klientów stać w miejscu.

 

Dlatego CAC powinien być liczony:

  • tylko na nowych klientów,

  • osobno dla każdego kanału,

  • w zestawieniu z LTV, a nie w próżni.

 

CAC mówi, czy wzrost jest zdrowy, czy tylko „dopieszcza” obecną bazę.

3. ROI – do decyzji właścicielskich

ROI jest metryką stricte biznesową. Odpowiada na pytanie:

Czy reklamy realnie dokładają się do zysku firmy?

ROI:

  • uwzględnia pełną ekonomię zamówienia,

  • obnaża problemy z marżą, zwrotami i kosztami operacyjnymi,

  • pokazuje, gdzie kończy się „marketing”, a zaczyna realny biznes.

W praktyce ROI służy do:

  • decyzji o skalowaniu lub cięciu budżetów,

  • zmiany cen, marż lub oferty,

  • wycofania nierentownych produktów lub kanałów.

 

ROI nie nadaje się do codziennego zarządzania kampanią, ale bez ROI każda skala jest ryzykowna.

4. Podział: nowy vs powracający klient (warunek konieczny)

Bez tego podziału żadna metryka nie ma pełnej wartości.

  • ROAS na klientach powracających zawsze będzie wyższy,

  • CAC na nowych klientach zawsze będzie wyższy,

  • ROI w tych dwóch grupach ma zupełnie inne znaczenie.

 

Jeżeli nie rozdzielasz tych segmentów:

  • zawyżasz skuteczność reklam,

  • mylisz retencję z pozyskaniem,

  • skalujesz kanały, które tylko „odcinają kupony” od bazy klientów.

 

Ten podział to fundament całego modelu analitycznego, a nie „miły dodatek”.

5. Analiza w horyzoncie 30 / 90 / 180 dni

Opłacalność reklamy nie wydarza się w dniu kliknięcia.

Dlatego:

  • 30 dni → pokazuje skuteczność operacyjną (czy kampania sprzedaje),

  • 90 dni → pokazuje jakość klienta i pierwsze LTV,

  • 180 dni → pokazuje, czy model jest skalowalny i stabilny.

Analiza tylko „tu i teraz” premiuje:

  • kanały transakcyjne,

  • krótkoterminowe promocje,

  • klientów jednorazowych.

Analiza w czasie pokazuje:

  • realną wartość klienta,

  • zdrowie biznesu,

  • bezpieczeństwo skalowania.

 

Wniosek: system, nie jedna liczba

Prawdziwa opłacalność reklam w e-commerce nie wynika z jednej metryki, tylko z ich wspólnego odczytu:

  • ROAS → czy kampania działa operacyjnie

  • CAC → czy wzrost jest zdrowy

  • ROI → czy firma zarabia

  • Segmentacja klientów → czy nie oszukujesz się danymi

  • Horyzont czasu → czy decyzje są długoterminowo bezpieczne

 

Dopiero zestaw metryk, a nie pojedyncza liczba z panelu reklamowego, pokazuje prawdę o opłacalności reklamy.

Podsumowanie

W e-commerce największym błędem nie jest brak danych. Największym błędem jest próba podjęcia decyzji biznesowej na podstawie jednej liczby – najczęściej ROAS – i traktowanie jej jako „wyroku” na kanał.

Dlatego warto domknąć temat trzema prostymi zdaniami, które porządkują cały model:

  • ROAS mówi, czy reklama sprzedaje – czyli czy kampania w aktualnych ustawieniach generuje przychód i czy da się ją operacyjnie optymalizować. To wskaźnik do sterowania „tu i teraz”, ale nie do oceniania opłacalności firmy.

  • ROI mówi, czy firma zarabia – czyli czy po uwzględnieniu marży, prowizji, logistyki, zwrotów i kosztów operacyjnych reklamy realnie zostawiają pieniądze w biznesie. To metryka właścicielska, która chroni przed skalowaniem sprzedaży ze stratą.

  • CAC mówi, czy biznes da się rozwijać – bo mierzy koszt pozyskania nowego klienta i łączy marketing z wartością klienta w czasie (LTV). To właśnie relacja CAC ↔ LTV odpowiada na pytanie, czy model jest skalowalny, czy tylko „kręci obrót”.

 

Jeżeli chcesz rzetelnie porównywać kanały takie jak Allegro Ads i Google Ads, nie zaczynaj od opinii w stylu „to działa lepiej”. To prowadzi do jałowych sporów i przypadkowych decyzji budżetowych. Zamiast tego zacznij od danych oraz ich poprawnej interpretacji:

  • określ rolę kanału w lejku (pozyskanie vs domykanie),

  • rozdziel nowych i powracających klientów,

  • policz metryki w odpowiednim horyzoncie czasu (30/90/180 dni),

  • dopiero wtedy porównuj kanały przez pryzmat ROAS (operacje), CAC (wzrost) i ROI (zysk).

 

Dokładnie w takim podejściu porównanie Allegro Ads vs Google Ads przestaje być „kto ma rację”, a staje się case’em interpretacji liczb – czyli jedyną metodą, która daje powtarzalne, bezpieczne wnioski dla budżetu i strategii.

Napędzamy sprzedaż w Ecommerce

Kontakt

Usługi